Kiedy byłam małą dziewczynką, mój tata pracował zagranicą. Przyjeżdżał do Polski mniej więcej raz na dwa-trzy miesiące. Bardzośmy z mamą i siostrą za nim tęskniły, tym bardziej, że w tamtych czasach rozmowy telefoniczne zamawiało się na poczcie, a listy szły dwa tygodnie... Tuliłyśmy więc jego zdjęcia i z niecierpliwością czekałyśmy powrotu, dopytując domowników raz po raz "ile jeszcze dni do przyjazdu tatusia zostało?". Wtedy właśnie mama robiła dla nas kalendarze do odliczania dni. Każdego dnia skrupulatnie skreślana została jedna liczba, a kolejna oznaczała ilość dni, jaką musimy jeszcze czekać. Niewyobrażalnie długi dla nas, dzieci, termin stawał się ilością kwadracików do wykreślenia, a oswojona tęsknota była mniej dotkliwa...
Dzisiaj ja czekam i odliczam dni do powrotu bliskiej osoby do Polski. I choć technika bardzo pomaga ulżyć tęsknocie, kalendarz do wykreślania dni musiał zawisnąć na ścianie... Codziennie jeden "x" więcej na kalendarzu. Codziennie jeden dzień bliżej. I
tęsknota jakby mniej straszna, gdy policzalna...
Kalendarium ma format 33x33cm. Użyte tutaj zostały: papiery do scrapbookingu w odcieniach grafitu i beżu, papiery z brokatem, laserowe wycinanki, preparat Glossy Accents, preparat Crackle Accents, stemple akrylowe, tusze...
Kalendarium ma format 33x33cm. Użyte tutaj zostały: papiery do scrapbookingu w odcieniach grafitu i beżu, papiery z brokatem, laserowe wycinanki, preparat Glossy Accents, preparat Crackle Accents, stemple akrylowe, tusze...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z góry serdecznie dziękuję za komentarz :-)